Prosxe o konkrety, dlaczego? Przeciez pozniej kazda z was narzeka ze nie ma czasu na nic, ze nie spi po nocach, ze nie dba o siebie, ze nie ma juz seksu z mezem tak jak przed, ze sie roztyla, ze
My, mężczyźni, prawie nie znamy świata uczuć. Nieobce są nam rzecz jasna niektóre z nich, ale nie wszystkie. Często nie wiemy, jak nazwać to, co czujemy. Żadne z pytań zadawanych przez kobiety nie przytłacza nas tak, jak trzy słowa: "Co ci jest?". Jak zauważa Sergio Sinay: "Nie istnieje jedna (kobieca) forma okazywania uczuć i mężczyźni powinni pozwolić sobie na wyrażanie smutku, słabości czy zdenerwowania na swój własny sposób. Cierpią oni na brak uczuciowej ekspresyjności, co zatruwa im duszę. To nie emocje mają płeć, lecz sposób ich okazywania". Dlaczego tak trudno jest nam odnaleźć się w świecie uczuć? Narzucono nam poglądy na temat bycia mężczyzną i bardzo szybko nauczyliśmy się, że dozwolone są tylko niektóre uczucia, uznane za męskie, takie jak: agresja, chęć rywalizacji, odwaga, poczucie humoru, a także chęć posiadania kontroli. W okresie dorastania do tych uczuć dołączają także doznania seksualne, powszechnie znane jako "rajcowanie". Można by to porównać do sytuacji, w której mężczyźni są zdolni złapać tylko pięć stacji w radiu, które odbiera ich dużej więcej. Poczucie słabości, niepewność, lęk, wrażliwość, podatność na zranienie, czułość, współczucie i zmysłowość dozwolone są społecznie tylko kobietom. Jeśli młody chłopiec okaże któreś z wymienionych uczuć, zaraz wyzywa się go od "pedała", "baby", "zniewieściałego". Poza tym, czyż nasze matki nie były o nas spokojniejsze wiedząc, że nie jesteśmy "słabi" lub "bezbronni"? Żyjemy w kulturze męskiego szowinizmu, która za cnotę uważa wytrzymałość, siłę, ślepą odwagę. Dlatego też nikogo nie powinno dziwić, że bliskie relacje i intymność sprawiają mężczyznom trudność. Jakie bowiem relacje międzyludzkie można zbudować na rywalizacji, odwadze, poczuciu humoru i seksie? Zapewne tylko relacje współzawodnictwa, siły i kontroli. Jak można oczekiwać intymności od kogoś, kto nie czuje ani nie okazuje współczucia, czułości, delikatności, zaufania, oddania i innych uczuć zabronionych mężczyznom? Takie wychowanie wcale nie pomaga mężczyznom w nawiązaniu głębokich i intymnych relacji. Przez tę uczuciową ubogość cierpią nie tylko oni sami, ale i ich partnerki. Kobiety ciągle narzekają na to, że mężczyźni nigdy nie okazują uczuć, nie są czuli, delikatni, wylewni. Nie są świadome, że nie wynika to z męskiego uporu, ale jest skutkiem braku przyzwolenia na wyrażanie tych wszystkich uczuć, które kobiety mogą okazywać bez problemu. Mężczyzna nie może zadawać sobie pytania: "Co czuję?", lecz: "Co powinienem czuć?". Zmiana wcale nie przyjdzie mu łatwo. Zawsze przecież mogą stanąć mu na drodze rodzina, przyjaciele, wrogie osoby lub inni ludzie postępujący wyłącznie w zgodzie z modelem, którzy spróbują go odwieść od powziętych postanowień. Mężczyźni często nie wiedzą, jak nazwać to, co czują. Żadne z pytań zadawanych przez kobiety nie przytłacza ich tak, jak trzy słowa: "Co ci jest?". Jeśli mężczyzna odpowiada, że nie wie, to mówi prawdę, nawet jeśli nie podoba się to przesłuchującej go kobiecie. Po rozwinięciu odpowiedzi brzmiałaby ona tak: Nie wiem, jak nazwać to uczucie, które przenika mnie do głębi i jest źródłem bólu, niepewności, niepokoju, strachu lub też daje mi nadzieję, cieszy mnie i napełnia spokojem. Nie potrafię tego wyjaśnić, gdyż nie nauczono mnie słów, za pomocą których mógłbym je opisać. A i samo uczucie jest mi obce. Jeśli będziesz w stanie uwierzyć mi, nie domagając się wyjaśnień, może nauczę się mówić o tym, co czuję. Jeśli nie, nie widzę wyjścia z sytuacji. Nasza męska forma ekspresji zawsze dąży do precyzji i efektywności. Aby podołać zadaniu zarabiania na chleb i zapewnić rodzinie ochronę, uczymy się dystansu do naszego wnętrza: wrażeń, uczuć, abstrakcyjnego myślenia. Wszystko to tylko nas rozprasza, osłabia, uwrażliwia. Niesłychanie istotne jest, byśmy pozwolili sobie na przeżywanie uczuć i wyrażali je na nasz własny sposób, nie kopiując ekspresyjności kobiet, okazując czułość i słabość inaczej niż one. Kiedy jakiś mężczyzna zaczyna wyrażać uczucia w zupełnie nowy sposób, ułatwia innym mężczyznom podobne otwarcie się na emocje. Kobiety skarżą się również, że seksualne zachowania mężczyzn są mechaniczne (jakby byli automatami). Problem tkwi w tym, że mężczyźni ukrywają swoje uczucia pod maską ciszy, agresywnej seksualności i zimnej pewności siebie. Innym problemem naszego wychowania, prowadzącego do "emocjonalnej kastracji", jest uznawanie każdego pozytywnego uczucia w stosunku do drugiej osoby za uczucie seksualne. Wszyscy ludzie (kobiety i mężczyźni) potrzebują wsparcia, szacunku, sympatii, fizycznej czułości, a także świadomości bycia kochanymi. Czasem te potrzeby można zaspokoić za pomocą seksu, ale często trzeba to zrobić w inny sposób. Mężczyzn nie nauczono, jak rozróżniać poszczególne potrzeby. Kiedy druga osoba prosi ich o pomoc w zaspokojeniu jednej z jej własnych potrzeb, na przykład bycia kochaną, dochodzą oni do wniosku, że pewnie chodzi jej o seks. Wyobraźmy sobie małżeństwo oglądające telewizję. Ona potrzebuje bliskości swojego męża i świadomości jego opieki. Przytula się do niego i to jej wystarcza. On jednak, nie znając owego uczucia, zaczyna dokonywać interpretacji zachowania swojej partnerki. Analizuje swoją krótką listę uczuć i odrzuca po kolei każde z nich: gniew, nie; współzawodnictwo, nie. Wtedy dochodzi do pozycji "podniecenie" i zaczyna partnerkę dotykać. Ona jest zaskoczona, bo wcale nie chodziło jej o seks, i daje mu o tym znać. Teraz to on jest zaskoczony reakcją partnerki, czuje się odrzucony i zraniony. Zaczynają być na siebie źli i siadają daleko od siebie. Z opisanej sytuacji możemy wywnioskować, że przytulenie, któremu towarzyszą słowa "kocham cię", często wyraża więcej niż stosunek płciowy. Daje nam ono również większe zadowolenie, gdyż lepiej zaspokaja potrzebę danej chwili. Za pomocą seksu próbuje się zaspokoić potrzeby, które nie mają nic wspólnego z aktem płciowym. Przez to nieokazywanie uczuć mężczyzna traci okazję, by kobieta poznała go naprawdę. Przekonanie o tym, że w życiu są rzeczy, których nigdy nie powinno się ujawniać, doprowadza go do stanu ciągłego czuwania. Uważa się, że mężczyzna powinien być niezależny i samowystarczalny, że nie wypada mu odczuwać emocjonalnych potrzeb, ponieważ uczucia te traktowane są jako oznaki słabości. Dlatego też mężczyźni nie są gotowi do otwartego dzielenia się nimi. Ceną za to jest samotność, brak wsparcia, zrozumienia, kontaktu fizycznego, czyli jednym słowem brak miłości, której tak im potrzeba. Bycie prawdziwym mężczyzną i znoszenie wszystkiego samemu nie pozwala na powiedzenie "potrzebuję cię". Mężczyznom nie powinno się jednak narzucać kobiecego sposobu odczuwania, podobnie jak kobietom męskiego sposobu zachowania. Szturmując męski świat, kobiety zachowały się jak mężczyźni, ale wniosłyby dużo więcej, gdyby zrobiły to na swój własny sposób. Również mężczyźni nie powinni być zmuszani do okazywania czułości w typowo kobiecy sposób. Co więc ma począć mężczyzna w obliczu tego zubożającego go wychowania? Powinien nauczyć się odczuwać na nowo i przestać być emocjonalnym biedakiem, jakim pozostawał do tej pory. Otworzyć się i przekonać, że powrót do uczuć to jak odzyskanie nogi po niepotrzebnej amputacji, kiedy uznano ją za przeszkodę do dalszego życia. Do chodzenia potrzeba obydwu nóg. Przemyśleć sobie to wszystko i oduczyć się modelu, który zabrania mu być sobą. W świecie uczuć i potrzeb emocjonalnych (szacunku, wsparcia, kontaktu fizycznego, bycia wysłuchanym itp.) najważniejsze są dwa momenty: Akceptacja uczuć i potrzeb, czyli pozwolenie sobie na odczuwanie niepodporządkowane racjonalności czy modelowi. Nazywanie i ochrzczenie emocji. Akceptowanie prawdziwej roli uczuć, jaką jest pomaganie nam w życiu. Każde uczucie jest płynącym z naszego wnętrza objawieniem tego, kim jesteśmy i co się w nas kryje. Zapytanie siebie, "co o mnie mówią moje uczucia", pozwala na prawdziwe poznanie tego, kim się jest. Wyrażanie uczuć. Kiedy tylko poznamy nasze uczucia, będziemy mogli okazać je naszym bliskim. Nauczenie się prosić o pomoc osobę, która nas kocha i akceptuje, pomaga w stopniowym okazywaniu wszystkich uczuć bez strachu przed potępieniem. Mężczyźni mają tę samą zdolność odczuwania co kobiety, są więc w stanie wzbogacić swoją własną egzystencję. Odblokowanie naszych uczuć przyniesie nam również inne korzyści: wyzbędziemy się obawy przed kontaktem z innymi mężczyznami. Potrzebujemy bowiem nie tylko kobiecej czułości, ale i męskiego wsparcia. Kiedy jako przyjaciele z dzieciństwa i młodości zawiązywaliśmy Klub Tubbiego, dawało to nam poczucie bezpieczeństwa. W późniejszym okresie życia, już po ślubie, świadomość, że możemy liczyć na prawdziwego przyjaciela, mężczyznę, który nas docenia i szanuje, dodaje otuchy. Zapamiętaj! My, mężczyźni, cierpimy na nieumiejętność wyrażania uczuć, która zatruwa nam duszę. Powinniśmy pozwolić sobie na okazywanie wszystkich emocji. Z powodu błędnych poglądów na temat męskości/ mężczyzna tłumi w sobie dużą część swoich uczuć i skazuje samego siebie na życie w uczuciowej nędzy. Jego umysł jest przerośnięty, podczas gdy serce niedorozwinięte. Do dzieła! Podejmij decyzję o ponownym nauczeniu się odczuwania. Przestań być emocjonalnym biedakiem, jakim byłeś do tej pory. Pozwól sobie na odczuwanie wszystkich uczuć i podejmij walkę o emocjonalną wolność. Dziel się nie tylko "informacjami" o swoim życiu, ale i uczuciami. W jaki sposób chciałbyś wyrażać złość, frustrację, czułość? Mów o sobie: "Czuję się zmęczony". Unikaj mówienia o sobie w sposób bezosobowy: "Człowiek czuje się zmęczony". Więcej w książce: SPOSÓB NA MĘŻCZYZNĘ - Luis Valdez Castellanos SJ
Normy pulsu zależą od wieku, płci i kondycji fizycznej. Dlaczego mezczyzni uciekaja od problemow. Zadaj Pytanie. Statystyki. Pytania (6547) Odpowiedzi (12331)
Odpowiedzi Yueari odpowiedział(a) o 13:12 Bo prawda bywa zbyt bolesna? Bo się boją jej, może ona wpływać na ich niekorzyść. marceldw odpowiedział(a) o 13:12 blocked odpowiedział(a) o 13:14 Bo robią to co jest wygodniejsze, a uciekanie od przykrej prawdy takie właśnie jest. -kayah- odpowiedział(a) o 13:24 Ludzie uciekają od prawdy, ponieważ boją się jej. Jest dla nich za bolesna lub chcą coś ukryć. Eternitу odpowiedział(a) o 21:22 Bo boją się życia i tego co się kryje za prawdą. Może nie boją się prawdy, ale boją się, że będzie ona gorsza niż kłamstwo. Ale gdy ktoś nie mówi prawdy, to oznacza, ze jest tchórzami i nie potrafi się postawić życiu. Ale niestety jesteśmy tylko ludzmi.. Być może wiedzą,że ktoś ma rację. DLatego uciekają od prawdy blocked odpowiedział(a) o 13:32 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Ucieczka z domu może być spowodowana także uzależnieniami rodziców. W Polsce zwykle spotykany jest alkoholizm, ale coraz częściej opiekunowie biorą też narkotyki. Jeśli w domu na porządku dziennym bywają środki uzależniające, nie starczy pieniędzy na nic innego, np. ubrania, książki. Życie z nietrzeźwym rodzicem (lub Ten irytujący sposób dawania nogi mężczyźni nazywają „zamykaniem się w jaskini”. … Mężczyźni w ten sposób unikają trudnych czy przekraczających ich możliwości emocjonalne sytuacji, uciekają przed problemami. Postępując tak, zrywają relacje i ich partnerki mogą czuć się zaniepokojone. Wyświetl całą odpowiedź na pytanie „Dlaczego mezczyzni uciekaja od problemow”… jak rozmawiać z facetem, który mi się podoba Niewinna prośba o długopis czy chusteczkę, może z powodzeniem zainicjować rozmowę. Bądź miła i uśmiechnięta, a kiedy on posłuży Ci pomocą wypowiedz zdanie, które podbuduje jego ego np. „Dziękuję, uratowałeś mi życie!” lub „Nie wiem, jak Ci się odwdzięczę!”. Jeżeli również mu się podobasz, on na pewno pociągnie rozmowę.

Dlaczego ludzie uciekają z Lublina? jan.z.hektarami 02.01.05, 14:14 Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek

Według statystyk policyjnych, każdego roku z domu ucieka ponad 4 tys. nastolatków W2011 r. 4267 młodych ludzi uciekło z domu rodzinnego. Najwięcej – w województwie mazowieckim i w dużych aglomeracjach miejskich. Dlaczego młodzież niepełnoletnia wybiera niepewny los, poniewierkę, często głód, brud, samotność? Ucieczki z domów zdarzają się najczęściej, bo aż 86 proc., między 12. a 18. rokiem życia. Ta tendencja nasila się u 15-latków, aż do pełnoletności. Wśród uciekinierów dwukrotnie więcej jest dziewcząt. Panuje obiegowa opinia, że dzieci uciekają z domów dotkniętych patologią społeczną. Nic bardziej mylnego. Z rodzin z marginesu społecznego dziecko nie musi uciekać, aby robić to, co chce. Jego buntu nikt tam nie zauważy, tak samo jak nieobecności w domu. Ucieczki z takich domów mają zupełnie inne podłoże. Dzieci z rodzin patologicznych uciekają jak najdalej od biedy, przemocy psychicznej, seksualnej. Zupełnie inne przyczyny skłaniają nastolatków do porzucenia tzw. dobrych domów. Są to problemy ze szkołą, relacje z rówieśnikami, sposób na rozładowanie napięć, młodzieńczy wyskok, chęć przeżycia przygody. Samotność W dzisiejszym pośpiesznym życiu, w ciągłej pogoni za pieniądzem, w lęku przed utratą pracy często trudno jest stworzyć taki dom, w którym dobrze zna się swoje dziecko. Nastolatek sam jest dla siebie sterem i żeglarzem. Jego relacje z rodzicami ograniczają się do standardowych retorycznych pytań. W szkole, w swoim środowisku przeżywa konflikty, z którymi nie potrafi sobie poradzić. Gdy zapracowany rodzic dowiaduje się o niesubordynacji syna czy córki i chce wprowadzić w domu rygorystyczne zasady, natrafia na opór. – Ja sam w domu wszystko robię, opiekuję się rodzeństwem. Jestem już dorosły i nie będziesz mi niczego narzucał – replikuje ze złością nastolatek i wybiera „wolność”. W swoim poczuciu dorosłości jest przekonany, że wie o życiu wszystko. Jego wyobrażenie świata mija się całkowicie z rzeczywistością. Tam – „na wolności” jest narażony na przemoc, prostytucję, narkomanię, alkoholizm, handel ludźmi. Nie potrafi właściwie odczytać intencji spotykanych osób. Dlatego wpada w niebezpieczne pułapki. Rodzice są zaskoczeni reakcją dziecka. Przecież tak się starają. Harują cały dzień, aby zapewnić swemu potomkowi dostatni dom, a on jest taki niewdzięczny. Swoją nieobecność rekompensują drogimi prezentami. Podarunki są takim swoistym cukierkiem na wyrzuty sumienia. Tak jak droga zagraniczna wycieczka, na którą dziecko nie chce jechać. – Wolę zostać w domu, będę miał wtedy kontakt z kolegami – mówi. Rodzice nie rozumieją takiej postawy, są rozgoryczeni, napięcia w domu rosną, mnożą się zakazy, na które nastolatek reaguje ucieczką. Dorośli nie rozumieją, że więzi z dzieckiem buduje się latami, trzeba nauczyć się z nim rozmawiać, rozwiązywać wspólnie konflikty, poznać jego środowisko. Po prostu wejść w świat swego dziecka. A na to trzeba czasu. Do fundacji Itaka zajmującej się poszukiwaniem zaginionych ludzi zgłaszają się zrozpaczeni rodzice, których syn czy córka uciekli z domu, a oni nic nie potrafią powiedzieć o swoim dziecku. Nie znają jego kolegów ani jakichkolwiek telefonów kontaktowych. Nic nie wiedzą o przyzwyczajeniach, dążeniach, lękach swojego dziecka. Tak jakby pod jednym dachem żyły obce sobie osoby. Psycholog z Itaki Aleksandra Andruszczak-Zin zwraca uwagę na tak ważne budowanie więzi rodzinnych, na rozmowę z dzieckiem o uczuciach, które łączą rodzinę, na słuchanie, co ma nam do powiedzenia, na relacje oparte na wzajemnym szacunku i uznaniu i na akceptację dziecka ze wszystkimi jego wadami. Czasami relacje domowe są bardzo pogmatwane i trudno od razu zrozumieć powód buntu nastolatka. Kilka lat temu do Itaki zgłosiła się zrozpaczona matka. Jej 16-letni syn uciekł z domu. Nie było żadnych powodów. Rodzice bardzo kochali dzieci, poświęcali im dużo czasu. Była to wielodzietna rodzina, w której dzieci miały możliwość rozwijania swoich talentów. I rzeczywiście, dzieci były bardzo zdolne i utalentowane, z wyjątkiem jednego. To Bartek nie wykazywał na pozór żadnych większych zdolności. Okazało się, że dobrze czuł się jedynie w towarzystwie najmłodszego malca. Po pewnym czasie odezwał się do Itaki i w rozmowie z psychologiem okazało się, że uciekł, bo w jego wyobrażeniu był gorszy. Nie chciał rodzicom przynosić wstydu i wybrał ucieczkę, aby uwolnić matkę i ojca od takiego przeciętniaka, jakim się czuł. W konfrontacji ze starszym rodzeństwem wypadał blado, dlatego najchętniej przebywał z 2-letnim bratem, bo ten go nie oceniał. Na szczęście psychologowi udało się wyprostować wzajemne relacje w tej rodzinie. Bartek zmienił szkołę. Zdał dobrze maturę i poszedł na wyższą uczelnię. Zbyt duży bagaż Zdarza się, że skomplikowana sytuacja rodzinna tak wpłynie na psychikę dziecka, że jedyne rozwiązanie widzi w ucieczce. Rodzice 15-letniego Mariusza nie potrafili stworzyć spokojnego, przepełnionego miłością domu. Kłótnie wybuchały nawet z błahych powodów i przybierały monstrualne rozmiary. Mariusz bał się szaleństwa matki, agresji ojca. Znerwicowany, przepełniony lękami, mający myśli samobójcze, chciał jak najdalej uciec. Nie miał dokąd. Pozostała ulica. Rodzice zajęci sobą nie dostrzegali, jaki dramat przeżywa ich dziecko.

Dlatego właśnie cierpienie, samotność, wewnętrzna pustka, poczucie winy oraz rozpacz docierają do mężczyzny z „opóźnieniem”, kiedy już wie, że nie ma odwrotu. Wtedy jest kompletnie zdruzgotany, a jednocześnie nie potrafi sobie poradzić ze swoimi emocjami. Rozwód postrzega jako porażkę, boi się o przyszłość, traci grunt
Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy cytaty Dlaczego mężczyźni kochają zołzy online Dlaczego mężczyźni kochają zołzy cała książka Dlaczego mężczyźni kochają zołzy wikipedia Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy to poradnik dla każdej kobiety, której marzy się prawdziwa, głęboka relacja. Zadziorny i błyskotliwy, pokazuje, jak być szczęśliwą i pewną siebie ̶ bo przecież takie kobiety są najbardziej atrakcyjne! Sherry Argov jest amerykańską pisarką, autorką bestsellerów z listy New York Times. Wyświetl całą odpowiedź na pytanie „Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy”… W miłości nie ma dla mężczyzn nie ma nic bardziej atrakcyjnego od kobiety pełnej godności i pewnej siebie. Lepiej być nielubianą za to, kim jesteś, niż być kochaną za to, kim nie jesteś. Zołza z nikim nie konkuruje, nie stara się być „najlepsza z najlepszych”. Dlaczego mężczyźni kochają zołzy online Zołza to kobieta niezależna, która będąc w związku z mężczyzną, nigdy nie przestaje być sobą. Ma poczucie humoru i życzliwy charakter. Nie kłamie, nie gra, nie manipuluje. … Jej zadziorność pociąga mężczyzn i podnosi temperaturę związku. Dlaczego mężczyźni kochają zołzy cała książka Dlaczego mężczyźni kochają zołzy to swoista biblia współczesnej kobiety, ale także świetny sposób na relaks. Napisany z humorem poradnik, w nietuzinkowy sposób odkrywa tajemnice damsko-męskich relacji. … To kobieta niezależna, która będąc w związku z mężczyzną, nigdy nie przestaje być sobą. Dlaczego mężczyźni kochają zołzy wikipedia Sherry Argov (ur. 5 listopada 1977) – amerykańska pisarka. Autorka humorystycznego poradnika Dlaczego mężczyźni kochają zołzy. Książka publikowana była w blisko trzydziestu amerykańskich magazynach, takich jak Cosmopolitan, Self, Glamour, First for Women.
Przecież młodzi ludzie też trochę są winni – gdy w kraju zwiększa się bezrobocie lub powstają inne tego typu sytuacje – zabierają torby i uciekają. Polsce brakuje tych młodych, energicznych i ciekawych świata osób, które mogłyby starać się rozwiązywać problemy. Niestety trudno dojść do porozumienia, gdy dorośli
Związek z osobą niepełnosprawną ma sens? Czy przeszkodą dla Was do związku byłby wózek inwalidzki? Osoba sparaliżowana? Lub po prostu głucha albo niewidoma? Osoby niepełnosprawne zasługują na miłość, a nawet powiedziałabym, że potrzebują jej znacznie więcej. Jak odbieracie ludzi niepełnosprawnych? Ja często spotykam się z dużym współczuciem, a Ci niektórzy z nich są tak praktycznie samodzielni i nie potrzebują ‘’wyręczania’’ czy też traktowania ich inaczej chcą całkowitej normalności i są świadomi tego jacy są. Chodzą na imprezy i współżyją seksualnie. Dla mnie wózek nie byłby przeszkodą, ale upośledzenie umysłowe? Zastanawiałabym się. Jeśli mój partner stałby się przysłowiową ‘’rośliną’’, na pewno bym nie odeszła, ale również byłoby mi ciężko, bo nie łatwo się żyję z świadomością, że Twój facet do końca życia będzie ‘’żył w innym świecie’’. Myślę, że takie osoby zupełnie inaczej spostrzegają rzeczywistość i są bardziej wrażliwi? Może któraś z Was była z osobą niepełnosprawną w związku lub spotykała się z taką osobą? Możecie coś więcej na ten temat powiedzieć? Zapraszam do szczerej dyskusji i wymiany zdań. kolorteczy 177•7 lat temu miłość nie ma ograniczeń, ja byłabym z taką osobą, bo przecież w każdej chwili może się do zdarzyć mojemu narzeczonemu. Nieznany profil lat temu kolorteczy • 7 lat temumiłość nie ma ograniczeń, ja byłabym z taką osobą, bo przecież w każdej chwili może się do zdarzyć mojemu narzeczonemu. @kolorteczy A nowy związek? Bo wydaję mi się, że inaczej jest gdy nasza ukochana osoba ulega wypadkowi i staję się osobą niepełnosprawną, a inna jest sytuacja, gdy poznajemy osobę, która już jest niepełnosprawna i on o nas zabiega? Byś tak samo podchodziła do takiej osoby czy trochę inaczej? Osoby niepełnosprawne bardzo często cechuje niesamowity hart ducha, którego brakuje wielu osobom, które nie mają ich problemów. Zawsze w nich to podziwiam i tego zazdroszczę, mimo, że wiem, że tę cechę w większości przypadków wykreowała choroba. Pierwsze zdanie jest chyba pytaniem retorycznym Jeśli się kocha, to oczywiście, że ma sens. Tak łatwo napisać z mojej perspektywy, osoby zdrowej i nigdy nie będącej w związku z osobą niepełnosprawną, że nie byłoby to żadną przeszkodą... ale chyba naprawdę by nie było, gdybym się zakochała. A przynajmniej mam nadzieję, że nie okazałabym się osobą, która uciekłaby od problemu. Nieznany profil lat temu Tvinge • 7 lat temuOsoby niepełnosprawne bardzo często cechuje niesamowity hart ducha, którego brakuje wielu osobom, które nie mają ich problemów. Zawsze w nich to podziwiam i tego zazdroszczę, mimo, że wiem, że tę cechę w większości przypadków wykreowała choroba. Pierwsze zdanie jest chyba pytaniem retorycznym ;) Jeśli się kocha, to oczywiście, że ma sens. Tak łatwo napisać z mojej perspektywy, osoby zdrowej i nigdy nie będącej w związku z osobą niepełnosprawną, że nie byłoby to żadną przeszkodą... ale chyba naprawdę by nie było, gdybym się zakochała. A przynajmniej mam nadzieję, że nie okazałabym się osobą, która uciekłaby od problemu. @Tvinge Ja zauważyłam, że osoby niepełnosprawne np. jeżdżące na wózku inwalidzkim w szczególności mężczyźni, ale i kobiety też, potrafią być bardziej zaradni niż ludzie pełnosprawni! To zaskakujące,ale i piękne, bo walczą o swój los i się nie załamują. Ja czasami się zastanawiam, jak bardzo zmieniłoby się moje życie, gdybym jeździła na wózku inwalidzkim... A może życie by się kompletnie nie zmieniło, tylko sam punkt widzenia? Przecież to nadal ta sama rzeczywistość. Tvinge • 7 lat temuOsoby niepełnosprawne bardzo często cechuje niesamowity hart ducha, którego brakuje wielu osobom, które nie mają ich problemów. Zawsze w nich to podziwiam i tego zazdroszczę, mimo, że wiem, że tę cechę w większości przypadków wykreowała choroba. Pierwsze zdanie jest chyba pytaniem retorycznym ;) Jeśli się kocha, to oczywiście, że ma sens. Tak łatwo napisać z mojej perspektywy, osoby zdrowej i nigdy nie będącej w związku z osobą niepełnosprawną, że nie byłoby to żadną przeszkodą... ale chyba naprawdę by nie było, gdybym się zakochała. A przynajmniej mam nadzieję, że nie okazałabym się osobą, która uciekłaby od problemu. Nieznany profil • 7 lat temu@Tvinge Ja zauważyłam, że osoby niepełnosprawne np. jeżdżące na wózku inwalidzkim w szczególności mężczyźni, ale i kobiety też, potrafią być bardziej zaradni niż ludzie pełnosprawni! To zaskakujące,ale i piękne, bo walczą o swój los i się nie załamują. Ja czasami się zastanawiam, jak bardzo zmieniłoby się moje życie, gdybym jeździła na wózku inwalidzkim... :) A może życie by się kompletnie nie zmieniło, tylko sam punkt widzenia? Przecież to nadal ta sama rzeczywistość. Ja tak szczerze, nie miałam nigdy zbyt wiele do czynienia z osobami niepełnosprawnymi, nie mam wśród znajomych np. osób jeżdżących na wózku, ale faktycznie, nawet w zwyczajnych codziennych, zupełnie przypadkowych sytuacjach widać ich zaradność, życzliwość i pełną akceptację tego co ich spotkało. Na moim wydziale pan szatniarz, który jest głuchoniemy nigdy ze mną nie porozmawia, ale zawsze uroczo się uśmiechnie podając mi kluczyk Taka mała, głupia, infantylna wręcz kwestia, a cieszy... Kiedyś też poproszono mnie o pomoc w rozłożeniu na schodach takiego zjazdu dla wózka inwalidzkiego, a ja czasami się wstydzę zapytać o jakiś drobiazg, co za ironia losu kolorteczy 177•7 lat temu kolorteczy • 7 lat temumiłość nie ma ograniczeń, ja byłabym z taką osobą, bo przecież w każdej chwili może się do zdarzyć mojemu narzeczonemu. Nieznany profil • 7 lat temu@kolorteczy A nowy związek? :) Bo wydaję mi się, że inaczej jest gdy nasza ukochana osoba ulega wypadkowi i staję się osobą niepełnosprawną, a inna jest sytuacja, gdy poznajemy osobę, która już jest niepełnosprawna i on o nas zabiega? Byś tak samo podchodziła do takiej osoby czy trochę inaczej? :) na pewno podejście było by nieco inne, bo inaczej jest umówić się ze zdrowym człowiekiem na lody i przespacerować godziny niż np. z osobą na wózku inwalidzkim, jednak jeśli osoba byłaby interesująca, pasowałaby do mnie to bym się nią zainteresowała i dała nam obojga czas na rozwinięcie naszej znajomości kolorteczy 177•7 lat temu dodam również że mam wiele do czynienia z osobami niepełnosprawnymi, miłości wśród nich nie spotkałam, ale są to kochani, bardzo dobrzy ludzie (oczywiście nie wszyscy, bo spotkałam również ludzi bardzo rozżalonych takim stanem, którzy po prostu się wyżywają na Tobie za to co ich spotkało). Taki związek na pewno cechowałby się dużą wyrozumiałością, zrozumieniem i wsparciem, nie tylko dla osoby niepełnosprawnej. Gdy byłam w domu spokojnej starości, poznałam tam piękne małżeństwo, ok. 30letnia kobieta i 35 letni mężczyzna, fakt oboje byli niepełnosprawni - niewidomi, ale ich miłość była bardzo widoczna, pięknie opowiadali o swoim życiu i doświadczeniu, On nie widział nigdy, a Ona straciła wzrok mając 19 lat, piękne był ich porównywanie świata Nieznany profil lat temu Tvinge • 7 lat temuOsoby niepełnosprawne bardzo często cechuje niesamowity hart ducha, którego brakuje wielu osobom, które nie mają ich problemów. Zawsze w nich to podziwiam i tego zazdroszczę, mimo, że wiem, że tę cechę w większości przypadków wykreowała choroba. Pierwsze zdanie jest chyba pytaniem retorycznym ;) Jeśli się kocha, to oczywiście, że ma sens. Tak łatwo napisać z mojej perspektywy, osoby zdrowej i nigdy nie będącej w związku z osobą niepełnosprawną, że nie byłoby to żadną przeszkodą... ale chyba naprawdę by nie było, gdybym się zakochała. A przynajmniej mam nadzieję, że nie okazałabym się osobą, która uciekłaby od problemu. Nieznany profil • 7 lat temu@Tvinge Ja zauważyłam, że osoby niepełnosprawne np. jeżdżące na wózku inwalidzkim w szczególności mężczyźni, ale i kobiety też, potrafią być bardziej zaradni niż ludzie pełnosprawni! To zaskakujące,ale i piękne, bo walczą o swój los i się nie załamują. Ja czasami się zastanawiam, jak bardzo zmieniłoby się moje życie, gdybym jeździła na wózku inwalidzkim... :) A może życie by się kompletnie nie zmieniło, tylko sam punkt widzenia? Przecież to nadal ta sama • 7 lat temuJa tak szczerze, nie miałam nigdy zbyt wiele do czynienia z osobami niepełnosprawnymi, nie mam wśród znajomych np. osób jeżdżących na wózku, ale faktycznie, nawet w zwyczajnych codziennych, zupełnie przypadkowych sytuacjach widać ich zaradność, życzliwość i pełną akceptację tego co ich spotkało. Na moim wydziale pan szatniarz, który jest głuchoniemy nigdy ze mną nie porozmawia, ale zawsze uroczo się uśmiechnie podając mi kluczyk :D Taka mała, głupia, infantylna wręcz kwestia, a cieszy... Kiedyś też poproszono mnie o pomoc w rozłożeniu na schodach takiego zjazdu dla wózka inwalidzkiego, a ja czasami się wstydzę zapytać o jakiś drobiazg, co za ironia losu :} @Tvinge Czasami przychodzę do ''domu'' (tak nazywają go osoby, które tam uczęszczają) gdzie osoby z zespołem downa, mają zajęcia i rozwijają swoje pasję , grają,śpiewają i rysują, ale nie tylko są takie osoby, bo osoby mające inne upośledzenia czy epilepsję. To są na prawdę sympatycznymi ludźmi, bo witają się i chcą rozmawiać, albo pokazują swoje rysunki. Ale moja znajoma miała sytuację, że zakochał się w niej chłopak z zespołem downa, który ją zobaczył i po zajęciach przychodził pod jej dom ( nie mam pojęcia skąd poznał adres zamieszkania ) , nic złego nie robił tylko śpiewał pod jej domem i mógł tak codziennie, ale z czasem stało się to uciążliwe i ktoś mu wytłumaczył, że nie powinien tego robić. Ja na własnej skórze, miałam sytuację o czym uprzednio nie wiedziałam,bo pisałam w internecie z chłopakiem, który na zdjęciach wyglądał ''normalnie'', ale podczas rozmowy telefonicznej, wyszło że ma jakieś zaniki, nie dało rady się z nim porozumieć, miałam wrażenie, że mówimy w zupełnie innym języku. Więc taka relacja nie miałaby szansy, bo rozmawiać się by nie dało, tylko pisemnie. Do tego mówił, że ma też problem z mięśniami, ale dowiedziałam się dopiero o tym, jak spytałam się, czy jest na coś chory - po tej rozmowie. Mój ex, też był po porażeniu mózgowym - a wyglądał jak ''normalnie'' wyglądający zdrowy facet, dzięki dobrym fizjoterapeutą chodzi samodzielnie i nie trafił na wózek, ale delikatnie utyka na lewą nogę i lewą rękę ma znacznie słabszą, co zauważyłam na pierwszej randce i były też inne znaki, że coś jest nie tak, ale nasze rozstanie nie wynikło z powodu jego choroby. Dużo zawdzięcza rodzicom, że z nim ćwiczyli i mówił, że nawet byłoby jeszcze lepiej gdyby dłużej ćwiczył jak był młody. Do tej pory nie miałam jeszcze kontaktu z osobą niepełnosprawną, ale już niedługo to się zmieni, gdyż jadę na turnus, gdzie przez 2 tygodnie będę zastępować rodziców dziewczynie z upośledzeniem umysłowym Poza tym będą tam też osoby na wózkach itp. Zdążyłam już co nieco dowiedzieć się o psychice takich osób i wiem, że codzienne przebywanie z nimi jest jednak nieco inne niż z każdym innym. Przede wszystkim potrzebna jest miłość, taka osoba musi czuć się kochana, potrzebna. Ponadto dochodzi opieka, pomaganie przy wielu banalnych dla nas sprawach... Na pewno nie każdy byłby na to gotowy, ale jeżeli chodzi o mnie, byłabym. Jeżeli np. miałabym rozpocząć związek z taką osobą, nie odrzucałabym takiego kolegi tylko z tego powodu. Tak samo jeśli mój partner wylądowałby na wózku czy zachorowałby w jakikolwiek sposób, tym bardziej chciałabym z nim być, żeby mu pomagać, ale ja to po prostu uwielbiam, czerpię wielką przyjemność z pomagania ludziom Wyjazd o którym wspomniałam to wolontariat, zatem nie dostanę za to żadnej kasy, ale za to bogate i bardzo wartościowe doświadczenie! Ech, ale się rozpisałam... Dla mnie nie byłby to problem być z chłopakiem który jest niepełnosprawny ruchowo. Wiadomo, bardzo trudno by mi było się przyzwyczaić do pewnych rzeczy szczególnie, że nigdy w sumie nie miałam osobistych i bliskich relacji z osobami niepełnosprawnymi. Inaczej też sie o tym mówi tak teraz, a inaczej gdyby przyszło nam z dnia na dzień odnaleźć się w innej sytuacji. W przypadku dużej niepełnosprawności umysłowej też nie zostawiłabym swojego chłopaka i zawsze była przy nim, ale też układałabym sobie życie na nowo po pewnym czasie z kimś innym. Tak przynajmniej mi sie wydaje. Ja mam koleżankę, która chodzi o kulach. Jest jedną z najweselszych, najżyczliwszych i najbardziej aktywnych osób jaką znam Wiadomo, że nie jest jej łatwo ze swoją niepełnosprawnością, ale stara się tym nie ograniczać, chodzi na koncerty, zakupy, do kina, gdzie się tylko da Na początku gdy ją poznałam to oczywiście rzuciło mi się w oczy, że chodzi o kulach ale z czasem po prostu przestałam to zauważać bo ma tak fajną osobowość i jest zawsze uśmiechnięta, że jej niepełnosprawność schodzi na dziesiąty plan Od 3 lat jest w szczęśliwym związku z chłopakiem, który jest zdrowy Czyli da się Zaznaczam, że jest niepełnosprawna ruchowo od urodzenia Mimo to udało jej się ułożyć życie i korzystać z niego lepiej niż niejedna zdrowa osoba kolorteczy • 7 lat temumiłość nie ma ograniczeń, ja byłabym z taką osobą, bo przecież w każdej chwili może się do zdarzyć mojemu narzeczonemu. Mój przyjaciel rok temu wziął ślub z kobietą chorą na shizofremie I nie jest kolorowo bo starają się o dziecko i ona musiała przestać brać leki i ostatnio przez to chciała skoczyć z balkonu ale on ją pilnuje i mówi że ją kocha i nie wyobraża sobię być z inną. Są mega uroczy A co do niepełnosprawności i choróbja jestem w pewnym stopniu niepelnosprawna i powaznie chora i jest to ogromny problem dla mezczyzn w tutejszych czasach bo szybko uciekaja jak slysza slowo szpital :3 Nieznany profil lat temu Fabuleux • 7 lat temuMój przyjaciel rok temu wziął ślub z kobietą chorą na shizofremie :) I nie jest kolorowo bo starają się o dziecko i ona musiała przestać brać leki i ostatnio przez to chciała skoczyć z balkonu ale on ją pilnuje i mówi że ją kocha i nie wyobraża sobię być z inną. Są mega uroczy <3 A co do niepełnosprawności i choróbja jestem w pewnym stopniu niepelnosprawna i powaznie chora i jest to ogromny problem dla mezczyzn w tutejszych czasach bo szybko uciekaja jak slysza slowo szpital :3 Fabuleux • 7 lat temuMój przyjaciel rok temu wziął ślub z kobietą chorą na shizofremie :) I nie jest kolorowo bo starają się o dziecko i ona musiała przestać brać leki i ostatnio przez to chciała skoczyć z balkonu ale on ją pilnuje i mówi że ją kocha i nie wyobraża sobię być z inną. Są mega uroczy <3 A co do niepełnosprawności i choróbja jestem w pewnym stopniu niepelnosprawna i powaznie chora i jest to ogromny problem dla mezczyzn w tutejszych czasach bo szybko uciekaja jak slysza slowo szpital :3Nieznany profil • 7 lat temu@Fabuleux coś poważnego? :) Nie będę wchodzila w szczegoly ale tak :/ Nie przeszkadzałoby mi to... Zwłaszcza, ze mój Mężczyzna ma niebezpieczną pracę i gdzieś tam w środku czai się strach, że przyszłość może różnie wyglądać.... babeczka24 272•7 lat temu Brat mojej mamy ożenił się z dziewczyną na wózku. Musieli przerobić całe mieszkanie i przeorganizować całe swoje życie, ale ani razu nie słyszałam, żeby narzekali, albo żeby Jej inwalidztwo było jakąkolwiek przeszkodą. Wręcz przeciwnie - cieszą się życiem znacznie bardziej niż "zdrowi" Kiedyś, kiedy moja mama zapytała brata, czy nie wolałby mieć "zdrowej" żony, odpowiedział, że Ania jest zdrowsza niż te zdrowe. Powiedział, że uwielbia się nią opiekować i że to jest jego życiowy cel Aktualnie oczekują dziecka Ja bardzo podziwiam tego gościa. Nie ma rąk, nóg w zasadzie też nie. Ma piękną żonę i dziecko. Bardzo często ma różne konferencje, daje świadectwa. On i jego rodzina są naprawdę szczęśliwi. Do tego pisze piosenki, śpiewa. Dla mnie jest naprawdę kimś wielkim.

Moi najdrożsi bracia i siostry, Mówi Tunia. Czuję się taka szczęśliwa i zaszczycona że nadal mogę dzielić się swoimi przemyśleniami z tak wieloma z Was.. Dzisiaj przedstawię moją perspektywę na pytanie, które czasami zadają ziemskie kobiety, a mianowicie: „dlaczego wielu mężczyzn zachowuje się tak gwałtownie, tak agresywnie, w taki ryzykowny i zabiegający o uwagę i

Home Książki Poradniki Dlaczego mężczyźni nigdy nie pamiętają a kobiety nigdy nie zapominają Wydawnictwo: Rebis poradniki 254 str. 4 godz. 14 min. Kategoria: poradniki Wydawnictwo: Rebis Data wydania: 2008-01-01 Data 1. wyd. pol.: 2008-01-01 Liczba stron: 254 Czas czytania 4 godz. 14 min. Język: polski ISBN: 9788373018884 Tego rodzaju pytania można sprowadzić do jednej kwestii: Dlaczego kobietom i mężczyznom tak trudno się porozumieć? Kobiecy i męski mózg różnią się pod ważnymi względami strukturalnym, funkcjonalnym i chemicznym dlatego inaczej podchodzimy do problemów i odmiennie doświadczamy świata. Jak pokonać ów dystans? Autorka przedstawia przyjazny poradnik, w którym uczy sposobów myślenia płci przeciwnej, a także podpowiada mądre strategie radzenia sobie z problemami. Książka ta pozwoli kobietom i mężczyznom lepiej zrozumieć siebie nawzajem zarówno w relacjach osobistych, rodzinnych, jak i zawodowych. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,2 / 10 39 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści

Odpowiedź nie jest jednoznaczna, bo do tej pory naukowcy w czasie badań wstrętu nie zwracali zwykle większej uwagi na różnice między płciami. "Niesłusznie, bo w psychologii bardzo rzadko zdarzają się tak duże różnice międzypłciowe" - podkreśla Stefańczyk. Jak dowodzi, z ewolucyjnego punktu widzenia kobieta jest ważniejsza. Myszasta mój obecny związek tak się zaczął. Praca, życie i spotkania z nim. On mówił, że dla niego to taka sama sytuacja. Mieliśmy wszystko czego potrzebowaliśmy. Na pytania innych nie było odpowiedzi, że to związek. My się tylko spotykaliśmy. No a po 8 czy 9mc jakoś wygłupialiśmy się, i padł tekst, że jest we mnie zakochany. Nie ukrywam, zszokowało mnie to, ale jest dobrze DO autorki. Może przyjaciółka za bardzo się otwiera zbyt wcześnie? Przykładowo, z obecnym mężczyzną wszystko samo wyszło, z czasem, a miałam takiego mhm amanta, który na 2 randce chciał mi uświadomić kiedy mógłby się ze mną ożenić, ile mielibyśmy dzieci, jakiej płci, w jakim odstępie czasu itp. Każda normalna na umyśle kobieta zwiałaby. Ja rozumiem takie dystansowanie. Przecież trzeba kogoś poznać żeby wiedzieć czy chce się z tą osobą wiązać. A to, że ktoś mówi na początku, że nie będzie z nikim, nie oznacza że nie zmieni zdania poznając. Przecież w związku ważna jest komunikacja, przyjaźń między partnerami. Nic na siłę. Czy może się mylę?

Tłumaczenia w kontekście hasła "uciekają od przeszłości" z polskiego na angielski od Reverso Context: Ci, którzy uciekają od przeszłości, kończą, odtwarzając swoje stare życie.

Znam wielu mężczyzn, których miłość do żon została uśpiona. Przestali się starać. Uciekają od przykrej prawdy, że relacja, która miała być przygodą życia, stała się tragedią codzienności. Ta ucieczka przybiera różne formy: hektogodzin spędzonych w pracy, w Internecie albo przed telewizorem. Czasami to wolontariat, prace społeczne albo wspólnota religijna. Ucieczką może być w zasadzie wszystko. Zaryzykuję stwierdzeniem, że większość mężczyzn, pod pozorem wiary we własne siły, wiedzie życie cichej desperacji. Mam na myśli ten stan, w którym żyjemy na pozór normalnie, sprawy mają się dobrze, ale podskórnie czujemy, że nic, albo prawie nic, nie jest tak, jak trzeba. W naszych domach wieje pustką. Niektórzy udają tak długo i tak dobrze, że na jakiś czas, sami są skłonni uwierzyć w kłamstwo o własnym szczęściu. Inni zapadają w letarg i żyją z dnia na dzień, zrezygnowani i pogodzeni z fałszywym przekonaniem, że już nic się nie zmieni. Jedni i drudzy, co jakiś czas zderzają się z rzeczywistością, i to są te krótkie momenty przebudzenia, które albo nas kompletnie pogrążają, albo pozwalają złapać oddech i zmienić perspektywę. Psychologia nazywa to kryzysem. Ta trzecia Z prawdziwą tragedią mamy do czynienia, kiedy na horyzoncie pojawi się inna kobieta; taka, która jeszcze nie odkryła wszystkich kart, i przed którą mężczyzna może wciąż udawać. To jak brudny opatrunek, przyłożonym na ranę, w którą już dawno wdała się gangrena. Może być tylko gorzej. Byłem świadkiem takiego dramatu. Jeden z moich przyjaciół pogubił się i nie potrafiliśmy mu pomóc. Po pięciu latach małżeństwa zostawił swoją żonę i trzyletnią córkę, związał się z koleżanką z pracy. Lawina ruszyła: w nowym związku wytrzymał zaledwie pół roku. Później była kolejna próba, i kolejna. Zawsze ten sam scenariusz, tylko relacje coraz krótsze. Każdego wieczora żal do samego siebie i wyrzuty sumienia ściskają mu gardło w sposób, którego nie można opisać. Będzie zostawiał za sobą poranionych ludzi tak długo, jak długo nie zrozumie, że problemem nie są niewłaściwe kobiety, ani okrutny pech, ale on sam. Gra nie warta świeczki Moją ucieczką była praca. Najpierw. Później źle rozumiana duchowość. Zaledwie rok po ślubie więcej czasu spędzałem w biurze i swojej wspólnocie, niż z własną żoną. Kiedy już wracałem do domu, zwykle "odpoczywałem" przed komputerem, tłumacząc to tym, że potrzebuję czasu dla siebie. Każdy sygnał wysyłany przez Kamilę, który domagał się uwagi, budził moją frustrację. W pewnym momencie przestałem ją zdobywać, a więc zrezygnowałem z tego, co jest wpisane w moją męską tożsamość. W końcu złapałem się na przykrym spostrzeżeniu, że kompletnie się nie rozumiemy. Nie przyszło mi do głowy, że nie możemy się porozumieć, bo mnie w tym związku już nie ma. Kiedy kobiety mówią, że w każdym facecie tkwi ukryty idiota, mają racje. Praca po kilkanaście godzin dziennie, z weekendami włącznie, przyniosła efekt. Wielka gala, rozdanie branżowych nagród, i jeszcze większe rozczarowanie. Dokładnie pamiętam, jak stałem na scenie, a kolega z zespołu odbierał nasze zasłużone wyróżnienie. Patrzyłem na ten wielki świat, do którego za chwilę mieliśmy odważnie wkroczyć, a w głowie dźwięczała mi krótka, pusta myśl: i co, to tyle? Tylko tyle? To naprawdę wszystko? Gra nie była warta świeczki; zatęskniłem do domu, do Niej. To była chwila, kiedy głos sumienia, przedarł się przez wtłoczone przekonania i mój własny egoizm. Nigdy nie cofnęliśmy się za ten punkt, i mam nadzieję, że to już nie nastąpi. Mamy się dobrze. Nie musisz wygrywać Świat współczesny, a zwłaszcza jego męska część, zwariował na punkcie osiągnięć. Uczymy się zarządzać czasem, planować zadania, i realizować cele. Powszechnie przyjęto, i nikt już tego nie neguje, że mężczyzna jest zorientowany na zadanie; na przejście od punktu A do punktu B. Muszę powiedzieć coś bardzo niepopularnego wśród teoretyków męskości: to absolutna bzdura. Tym bardziej szkodliwa, że wygłaszana równie często z motywacyjnych mównic, jak i kościelnych ambon. To podejście, które przywiązuje nas do kieratu na dwadzieścia okrążeń, tylko po to, aby udowodnić, że możemy zrobić kolejne dziesięć. Możemy; tylko po co? Podstawowy problem z tą perspektywą polega na tym, że szczęście jest czymś, co dopiero nastąpi; stanem, który dopiero mamy osiągnąć. Wtłaczamy w siebie system, który każe nam koncentrować się na tym, czego jeszcze nie mamy, zamiast myśleć o tym, co mamy i co jest naprawdę ważne. Zaczynamy wierzyć, że będziemy szczęśliwi, jeśli spełnią się nasze pragnienia, kiedy dokonamy zmiany (siebie, innych, miejsca, okoliczności), albo coś zyskamy (awans, aprobatę innych, cokolwiek). Tymczasem, to właśnie te pragnienia unieszczęśliwiają nas, bo doskonale wiemy, że to dziura bez dna. Jedno spełnienie otwiera kolejne niespełnienie. Po drodze następuje tylko chwila doraźnej przyjemności. To niewolnictwo, które nazwaliśmy rozwojem. Dodatkowo, w taki sposób manifestuje się nasz egoizm, bo doskonale wiemy, że ten proceder szkodzi naszym bliskim, a mimo wszystko, koncentrujemy się na tym, aby to nam było lepiej. Czytając "Dzikie serce" Eldredga (książkę, która stanowi bezpośrednią inspiracją tego cyklu) długo nie rozumiałem fragmentu, w którym autor podkreśla, że mężczyzna nie może walczyć o swój komfort, swoje dobro; że jego naturalnym powołaniem jest bycie dla innych, i tylko wtedy może być szczęśliwy. Nie rozumiałem, bo ta konstrukcja rzuca wyzwanie mojemu ego. Wyjście awaryjne Przyjrzyj się swojej ucieczce. Kiedy ostatni raz usiadłeś z żoną, i rozmawiałeś z nią zupełnie szczerze, spontanicznie? Jeśli jesteś wierzący, kiedy modliłeś się za nią z wdzięcznością? Nie prosząc, nie żaląc się Bogu na to, czego wam brakuje, ale dziękując? Jeśli z Bogiem ci nie po drodze: kiedy ostatni raz powiedziałeś komuś, za plecami swojej żony, że ona jest wspaniałą kobietą, najważniejszym człowiekiem w Twoim życiu? Dzień, w którym zrobiłeś to ostatnio, jest pierwszym dniem drogi, z której musisz zawrócić. To będzie droga powrotna do twojego domu. Jesteś zwycięzcą Ostatnią rzeczą z jaką chciałbym was zostawić, to przekonanie, że mężczyzna powinien realizować się w domu i tylko w domu. Nie, to skrajność. Musimy podejmować aktywności, które wykraczają daleko poza nasze małżeńskie i rodzicielskie relacje. Żaden człowiek nie jest ograniczony tylko i wyłącznie do domowego miru. Chodzi o coś zupełnie innego: wszystkie działania, wszystkie rzeczy, których się podejmujesz, jeśli są zakamuflowaną ucieczką od tych, których kochasz, nie przyniosą nic, oprócz rozczarowania. To tylko gra pozorów. Ale kiedy przestaniesz udawać, że wszystko jest w idealnym porządku (a nigdy nie jest), i przestaniesz uciekać z własnego domu, będziesz mógł realizować wszystko to, co jest dla ciebie ważne. Bez strat i - jakkolwiek wzniośle to brzmi - nie po to, aby stać się szczęśliwym, ale dlatego, że będziesz szczęśliwy. To nie teoria. To trzeci tekst z dłuższego cyklu My - mężczyźni, który postanowiłem zrealizować dla wspierającej mnie społeczności Banity. Ta praca jest moim "dziękuje" dla wszystkich mężczyzn, których obecność pozwala mi być dobrym mężem, ojcem, bratem, synem, przyjacielem. Jesteście ważni. Tekst pierwotnie ukazał się na blogu:
0PKr6H.
  • a58an0en6n.pages.dev/75
  • a58an0en6n.pages.dev/37
  • a58an0en6n.pages.dev/31
  • a58an0en6n.pages.dev/70
  • a58an0en6n.pages.dev/79
  • a58an0en6n.pages.dev/1
  • a58an0en6n.pages.dev/97
  • a58an0en6n.pages.dev/87
  • dlaczego mezczyzni uciekaja od problemow